W dzisiejszym świecie tatuaż spowszechniał i nie budzi już kontrowersji. Choć jego obecność wtopiła się w codzienność, to wiedza na temat składników lub pochodzenia kolorowej mieszanki wstrzykniętej pod skórę – jest niewielka. W ostatnich latach pojęcie na temat tatuażu i tatuowania, ewoluowało. Nie sposób nie zauważyć zwiększonej liczby osób na ulicach, posiadających rysunek na ciele. Jaki kto ma do nich stosunek – to już indywidualna sprawa. Pytanie jest inne: czy są one bezpieczne?
Bądźmy szczerzy, ile osób zapisujących się na tatuaż, zastanawia się skąd się wziął ten barwnik i jaki ma skład? Prawie nikt. Niestety, mało kto wie, że tusze używane do tatuowania zdarzają się mieć przeznaczenie dla przemysłu lakierniczego, tworzyw sztucznych czy tekstylnego. Tak, dobrze czytacie i to nie jest żart.
W Polsce jak i w wielu innych krajach europejskich barwniki te nie podlegają żadnym badaniom. Choć poszczególne kraje europejskie stopniowo podejmują działania zmierzające do poprawy bezpieczeństwa w sztuce wykonywania tatuażu – nadal większość przybyłych do Europy tuszy sprowadzana jest z Azji, a następnie przedsiębiorstwa dystrybucyjne rozlewają je do swoich pojemników i oklejają etykietami. Zgodnie ze stanowiskiem Krajowego Centrum Informacyjnego REACH, tusze do tatuażu nie należą do kosmetyków ani wyrobów medycznych, zatem ich produkcja i dystrybucja nie podlegają tak rygorystycznym wymaganiom, jakie muszą spełniać firmy farmaceutyczne czy producenci kosmetyków.
Jest to swego rodzaju absurd prawny, ponieważ tatuowanie polega na wprowadzeniu tuszu poprzez nakłuwanie igłą skóry właściwej, na głębokość ok. 2 mm, z zamiarem pozostawienia go w ciele na stałe, podczas, gdy kosmetyk jest substancją spłukiwalną, nie pozostającą permanentnie na skórze.
Nikt o zdrowych zmysłach, idąc na zabieg, nie ma na celu wprowadzenia w swój organizm substancji niewiadomego, a niekiedy i toksycznego działania. Z przeprowadzonych badań m.in. przez naukowców z Wydziału Zdrowia Publicznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, wykazano obecność metali ciężkich, których ilość i rodzaj różnił się w zależności od koloru tuszu. Tuż obok nich, wykryto także ftalany, węglowodory a także nanocząstki. Wszystkie te substancje są niebezpieczne i zagrażające zdrowiu.
Będąc studentką, na jednym z wykładów usłyszałam opowieść prowadzącego, który opowiedział historię swojego pacjenta. Mężczyzna przyszedł do lekarza z silnym odczynem alergicznym na ciele. Lekarzowi od razu rzucił się w oczy jego wielki, czerwony tatuaż, i poprosił obolałego mężczyznę, żeby udał się do miejsca po próbkę tuszu, w którym go wykonywał. Tatuażysta kategorycznie odmówił udzielenia jakichkolwiek informacji, a tym bardziej dostarczenia próbki. Traf chciał, że obolałemu pacjentowi za kilka dni tatuaż wybuchł i trafił do szpitala. Jak się później okazało, czerwony tusz pochodził z warsztatu lakierniczego, leżącego nieopodal nieszczęśliwego salonu tatuażu. To przykład dość skrajny, ale nie odosobniony. Istnieje wiele powikłań pozabiegowych w postaci wystąpienia alergii, wywołania egzemy, łuszczycy a nawet nowotworu.
Tatuaż tatuażowi nie równy, tak jak salony, które oferują takie zabiegi. Na rynku istnieją odpowiedzialni profesjonaliści, którzy wiedzą, czego używają i jak należy pracować z danym materiałem. Wraz z wzrastającą wiedzą i świadomością, powiększa się grono artystów, którzy używają certyfikowanych produktów pochodzących z wiadomego, legalnego źródła. Z tego też powodu, rozważając zrobienie tatuażu, nie należy na nim oszczędzać czy wykonywać go za przysłowiową flaszkę, w piwnicy, u znajomego znajomego, bo oprócz rozminięcia się marzenia z uzyskanym efektem, możemy dostać w pakiecie stosik problemów, dorzuconych do usługi gratis. Przed zabiegiem najlepiej wszystko dokładnie skonsultować i zapytać. Ponieważ lepiej (i taniej) zapobiegać niż leczyć.
Biblio:
http://pl.skinial.com/ryzyko-jakie-niosa-pigmenty-uzywane-tatuazy/
https://echa.europa.eu/documents/10162/13641/echa_annex_xv_restriction_proposals_en.pdf